Transitional Cell Carcinoma: Once Considered Incurable, Now Highly Treatable

08/02/2010

Pod wieloma względami Frankie był szczęśliwym psem. Jeszcze kilka lat temu diagnoza raka przejściowokomórkowego (TCC) u Frankiego oznaczałaby wyrok śmierci. Psy z tym najczęstszym typem raka pęcherza moczowego miały zerowe szanse na przeżycie. Często były one poddawane eutanazji zaraz po zdiagnozowaniu, ponieważ nie było znanego sposobu leczenia tej choroby.

TCC rozwija się z komórek, które wyściełają pęcherz moczowy. W miarę jak rak rośnie, przemieszcza się do ściany pęcherza i mięśni. W niektórych przypadkach guz blokuje przepływ moczu. W innych rak ostatecznie rozprzestrzenia się na inne narządy i węzły chłonne. Tak czy inaczej, rokowania były ponure. Tak było do niedawna.

Na szczęście dla Frankiego i innych psów czasy się zmieniają. Dzięki ciągłym badaniom wspieranym przez dotacje z Fundacji AKC Canine Health, w ostatniej dekadzie nastąpił ogromny postęp w leczeniu TCC. „Jest to zdecydowanie uleczalny nowotwór” – mówi dr Deborah Knapp, dyrektor programu onkologii porównawczej na Purdue University’s School of Veterinary Medicine.

Według Knapp istnieją obecnie dwa dość standardowe sposoby leczenia TCC. Jeden jest stosowanie dożylnej chemioterapii, mitoksantron, wraz z doustnym niesteroidowym lekiem przeciwzapalnym (NSAID), piroxicam. Drugim jest stosowanie samego piroksykamu, szczególnie w przypadkach, gdy właściciel psa chce uniknąć chemioterapii ze względu na koszty lub inne powody. (Właściwości przeciwnowotworowe piroksykamu zostały odkryte, kiedy podawano go psom z innymi rodzajami raka, aby kontrolować ich ból, a rak w niektórych przypadkach przechodził w stan remisji). Inne leki stosowane w chemioterapii, takie jak karboplatyna i cisplatyna, były również z powodzeniem stosowane w połączeniu z piroksykamem. Jednak mają one tendencję do wywoływania większej liczby skutków ubocznych, więc są rzadziej stosowane.

W badaniach klinicznych prowadzonych przez Knappa psy często próbują kilku różnych leków. Kiedy jeden lek nie jest już skuteczny, podawany jest inny. Dzięki kilku różnym dostępnym obecnie metodom leczenia, Knapp mówi, że „istnieje około 75% szans, że możemy kontrolować lub spowodować regresję nowotworu.” Innymi słowy, nowotwór pozostaje stabilny lub kurczy się.

Frankie był jednym z psów, które skorzystały z badań klinicznych w Purdue. W 2007 roku Laurie Hoffman z Schererville, Ind. zauważyła, że jej dziewięcioletni terier szkocki, Frankie, często oddaje mocz. Podczas gdy to, wraz z krwią w moczu, może być objawem kilku powszechnych problemów, takich jak kamienie w pęcherzu, zapalenie pęcherza lub infekcja pęcherza, może to być również oznaką TCC. Mówi Hoffman, „Natychmiast mieliśmy czerwoną flagę w naszych głowach, ponieważ wiedzieliśmy, że szkockie teriery mają wysoką częstość występowania raka pęcherza moczowego.” Badanie USG wykazało dużą masę w pęcherzu Frankiego, a biopsja potwierdziła diagnozę TCC.

Podczas biopsji w Purdue, znaczna część guza została usunięta. Jednak, jak w większości przypadków TCC, lokalizacja guza uniemożliwiła jego całkowite wycięcie. Następnym krokiem Hoffmana było zapisanie Frankiego do badania klinicznego w Purdue, gdzie Frankie otrzymał mitomycynę C, badany lek, podawany bezpośrednio do pęcherza przez cewnik. Lek pozostawał w pęcherzu przez godzinę, a następnie był usuwany przez cewnik.

Ta wewnątrzpęcherzowa metoda dostarczała skoncentrowaną ilość mitomycyny C bezpośrednio do guza, a także zmniejszała ryzyko wystąpienia skutków ubocznych, takich jak te, które często towarzyszą dożylnej chemioterapii. Według Hoffmana, Frankie nie miał absolutnie żadnych skutków ubocznych. „Spałby w samochodzie podczas naszej podróży do domu, a potem byłby głodny na duży posiłek!!!”

Nie oznacza to, że leczenie to nie wiąże się z żadnym ryzykiem. Podczas gdy Frankie i wiele innych psów biorących udział w badaniu dobrze radziło sobie z terapią dożylną, u mniej więcej połowy z nich nastąpiła remisja nowotworu i wystąpiło niewiele skutków ubocznych, kilka psów nie miało tyle szczęścia. W tych przypadkach lek nie pozostał w pęcherzu moczowym. Zamiast tego, przemieszczał się po całym organizmie psów, powodując efekty uboczne podobne do poważnych reakcji toksycznych, które mogą wystąpić po dożylnej chemioterapii. Jak twierdzi Knapp, naukowcy nie wiedzą, które psy zostaną dotknięte w ten sposób. W związku z tym terapia mitomycyną C podawaną dożylnie pozostaje w fazie badań, ale może być stosowana u psów, które nie reagują na standardowe leczenie.

Frankie uczestniczył w badaniu Purdue przez 10 miesięcy. W tym czasie jego jakość życia była dobra. Według Hoffmana, „Frankie radził sobie absolutnie świetnie; guz nie rósł, wszystko było stabilne, a on czuł się doskonale.” Potem wszystko zaczęło się zmieniać. Frankie zaczął odczuwać przerywany ból w stopie. Zdjęcia rentgenowskie nic nie wykazały, ale problem się nasilał, aż Frankie doszedł do punktu, w którym nie mógł poruszać tylnymi łapami. Rezonans magnetyczny wykazał, że rak rozprzestrzenił się na kręgosłup Frankiego. W tym momencie Hoffman podjęła decyzję, aby pozwolić swojemu ukochanemu Scottiemu odejść.

Dziesięć miesięcy może nie wydawać się długim czasem, ale w porównaniu do wskaźnika przeżycia wynoszącego zero dni, łatwo zrozumieć, dlaczego Hoffman była „bardzo zadowolona, że wzięliśmy udział i zdecydowanie zrobiłaby to ponownie.” Badania Knappa doprowadziły do znaczących postępów w leczeniu TCC.

A terapia lekowa nie jest jedynym obszarem, w którym widać postęp. Dzięki wsparciu AKC Canine Health Foundation, Knapp i naukowcy z Purdue badają zarówno czynniki genetyczne, jak i środowiskowe, aby określić ich rolę w TCC. Oba są ważne.

Badacze podejrzewają, że w TCC działają czynniki genetyczne, ponieważ niektóre rasy, takie jak szkockie teriery, west highland white teriery, owczarki szetlandzkie, beagle i wire hair fox teriery są znacznie bardziej narażone na rozwój choroby niż inne. Knapp mówi, że robią postępy w tej dziedzinie i „są znacznie bliżej znalezienia rzeczywistego genu” związanego z TCC. Dzięki tym informacjom, spodziewają się opracować strategie wykrywania choroby wcześniej, kiedy może być ona bardziej podatna na leczenie.

Faktory środowiskowe również odgrywają rolę. Według Knappa, psy najbardziej narażone na rozwój TCC to te, które są zarówno genetycznie predysponowane do zachorowania na ten nowotwór, jak i narażone na działanie szkodliwych czynników środowiskowych, takich jak chemikalia stosowane na trawnikach i środki owadobójcze. Z drugiej strony, badania wykazały również pomocne czynniki środowiskowe. Jedno z takich badań nad szkockimi terierami wykazało, że psy, które jadły warzywa co najmniej trzy razy w tygodniu, miały 70% spadek ryzyka rozwoju TCC.

Knapp bardzo dobrze podsumowuje postęp: „Osiągnęliśmy punkt, w którym uważamy, że TCC jest bardzo uleczalny i w którym spodziewamy się, że większość psów będzie miała kilka miesięcy do ponad roku bardzo dobrego życia. Spodziewamy się, że niewielki odsetek psów będzie żył wiele lat, a kilka szczęśliwców zostanie wyleczonych.” A przyszłość wygląda jeszcze jaśniej. Dzięki potencjalnym odkryciom w bieżących badaniach Purdue nad TCC, możemy spodziewać się jeszcze większej poprawy w diagnostyce i leczeniu.

  • Obiecujące badania nad zastosowaniem CBD w leczeniu nowotworów u psów (03/22/2021)
  • Płynna biopsja dla mięsaka histiocytarnego i chłoniaka u psów (03/16/2021)
  • Podejście oparte na jednym zdrowiu do pokonania raka (08/27/2020)