Why we must talk about the Asian-American story, too

„Go back to China!”

Ten brzydki wykrzyknik zagrzechotał w uszach redaktora Michaela Luo, który wraz z rodziną i przyjaciółmi zmierzał po lunch do pobliskiej koreańskiej restauracji na Upper East Side na Manhattanie w zeszłym miesiącu. Luo napisał list otwarty w New York Times do białej kobiety, która to ryknęła, mówiąc jej, jak takie słowne sztylety odcinają Azjatów-Amerykanów od ich obywatelstwa. „Może pani tego nie wie” – napisał – „ale obelgi, którymi pani obrzuciła moją rodzinę, trafiają w samo sedno azjatycko-amerykańskiego doświadczenia. To uporczywe poczucie inności, z którym wielu z nas zmaga się każdego dnia. Bez względu na to, co robimy, jakie odnosimy sukcesy, jakich mamy przyjaciół, nie pasujemy do reszty. Jesteśmy obcy. Nie jesteśmy Amerykanami.”

Po przeczytaniu listu otwartego Luo, w mojej głowie pojawiła się niewygodna prawda o ludziach takich jak ja, którym zależy na sprawiedliwości rasowej – często nie udaje nam się umieścić skarg Azjatów i Amerykanów przeciwko białej supremacji w samym centrum walki. Obsypujemy współczuciem czarnych i brązowych ludzi; Azjaci-Amerykanie doświadczają tylko kropli. To domaga się poprawy. Musimy zrozumieć, że narodowa rozmowa o rasizmie, która ignoruje trudną sytuację Azjatów, niesie ze sobą niewybaczalne przeoczenie.

Wielu uważa, że historia Azjatów i Amerykanów nosi stosunkowo niewiele śladów traumatycznej walki rasowej, co częściowo tłumaczy, dlaczego ich skargi przyciągają mało uwagi. Ale to nieprawda.

rasistowskie prawa, stereotypy w pracy od samego początku

Azjatycko-amerykańska historia zaczęła się od kapitana George’a Menefie, który sprowadził „Tony’ego, wschodniego Indianina” do kolonialnej Wirginii we wczesnych latach 1620-tych jako prawo głowy, co oznaczało, że Menefie otrzymał 50 akrów ziemi za sprowadzenie Tony’ego do kolonii, która desperacko potrzebowała robotników, aby utrzymać kolonialny eksperyment Anglii na powierzchni. Indianie nadal byli sprowadzani do Nowego Świata. The Virginia Gazette, w lipcu 1776 roku, na przykład, odnotowała ucieczkę „służącego Johna Newtona, około 20 lat, 5 stóp 5 lub 6 cali wzrostu, szczupły, jest z urodzenia Azjatą, był około dwunastu miesięcy w Wirginii, ale mieszkał dziesięć lat (jak mówi) w Anglii, w służbie Sir Charlesa Whitwortha.”

Niektórzy, jak Tony i John, byli najemnymi sługami, ale inni Indianie byli niewolnikami. Thomas F. Brown i Leah C. Sims, historycy, donoszą, że „w kolonialnym Chesapeake był znaczący kontyngent 'wschodnioindyjskich’ niewolników.” Podobnie jak synowie i córki Afryki, którzy pracowali na tej samej ziemi, ciała potomków Indii były narzędziami wzbogacającymi życie białych. Ta ziemia nie była przeznaczona również dla nich.

Chińscy robotnicy, w latach 1849-50, zaczęli imigrować na kontynent amerykański, uciekając przed wojnami i zawirowaniami gospodarczymi. Przeważnie planowali pracować przez trzy do pięciu lat i wrócić do Chin, chcąc zarobić pieniądze i skorzystać z kalifornijskiej gorączki złota, a kuszące opowieści o bogactwie oczarowały ich do podjęcia długiej podróży na obcy kontynent.

Zabytkowa ilustracja chińskich imigrantów i poszukiwaczy złota w San Francisco w 1849 roku, z saloonem, hotelem i sklepem ogólnym; litografia, 1926.

Zabytkowa ilustracja przedstawiająca chińskich imigrantów i poszukiwaczy złota w San Francisco w 1849 roku, z saloonem, hotelem i sklepem; litografia, 1926.

GraphicaArtis/Getty Images

Początkowe powitanie nowych imigrantów przez białych Kalifornijczyków jako pracowitych członków społeczności przerodziło się w rasową niechęć, szczególnie wśród białych z niższej klasy, którzy postrzegali ich jako konkurencję dla siły roboczej. Podobny los spotkał czarnych, którzy wyruszyli na północ podczas Wielkiej Migracji na początku XX wieku, co pokazuje, że dyskryminacja antyazjatycka często poprzedzała dyskryminację innych osób kolorowych. Stan Kalifornia zaczął wówczas kodyfikować rasizm w prawie, co zostało dobitnie pokazane, gdy w 1854 roku Sąd Najwyższy Kalifornii orzekł w sprawie People v. Hall, że zeznania Chińczyka, który był świadkiem morderstwa, były niedopuszczalne przeciwko białemu oskarżonemu, głównie dlatego, że według powszechnej opinii Chińczycy byli „rasą ludzi, których natura naznaczyła jako gorszych i którzy nie są zdolni do postępu lub rozwoju intelektualnego poza pewnym punktem. …”

Cary Chow, chińsko-amerykański anchor ESPN, napisał niedawno o bigoteryjnym segmencie telewizyjnym prowadzonym przez Jesse Wattersa z Fox News. Watters udał się do nowojorskiego Chinatown, aby przeprowadzić wywiady w stylu „człowiek na ulicy” i obracał się w antychińskich stereotypach. Podszedł do jednego z azjatyckich sprzedawców i powiedział: „Podobają mi się te zegarki. Są gorące?”. Chow twierdzi, że Watters czuł się komfortowo w wyśmiewaniu jego grupy etnicznej, ponieważ Watters prawdopodobnie wierzył, że Azjaci „nie będą się bronić, ponieważ historycznie rzecz biorąc, Azjaci tego nie robili.”

Wiele danych historycznych potwierdza jednak przeciwny wniosek. Kiedy miasto San Francisco wydało zarządzenia uniemożliwiające chińskim imigrantom prowadzenie komercyjnych pralni, branży, którą zdominowali w mieście, oparli się oni uciskowi. Pozwali miasto. Ich sprawa trafiła do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. I odnieśli zwycięstwo w sprawie Yick Wo v. Hopkins w 1886 roku. „W latach 1880-1900,” napisał Charles J. McClain w książce In Search of Equality: The Chinese Struggle against Discrimination in Nineteenth-Century America, „chińscy prawnicy wnieśli około dwudziestu apelacji do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych”. A w 1860 roku, zaledwie dekadę po rozpoczęciu swojej amerykańskiej podróży, chińska społeczność w San Anselmo w Kalifornii poprosiła miejscowych białych duchownych o wynajęcie lobbysty, aby ten złożył petycję do stanowych ustawodawców o odrzucenie rozpatrywanych antychińskich projektów ustaw. Jak stwierdził McClain, wykładowca University of California Berkeley Law School, „istnieje wiele dowodów na to, że przywódcy dziewiętnastowiecznej społeczności chińskiej (…) byli dobrze zaznajomieni z amerykańskimi instytucjami rządowymi (…) i wiedzieli, jak wykorzystać te instytucje, aby się chronić. Dalecy od bycia pasywnymi czy potulnymi w obliczu oficjalnego złego traktowania, reagowali na nie z oburzeniem i częściej niż nie szukali zadośćuczynienia w sądach.”

Czarna skóra, pod wieloma względami, dawała przewagę nad pochodzeniem azjatyckim. Ustawa o naturalizacji z 1870 roku przyznawała prawdopodobnie największą taką przewagę. Rozszerzyła ona prawa do naturalizacji na osoby o afrykańskim pochodzeniu, co oznaczało, że urodzeni za granicą czarni, zazwyczaj Indianie Zachodni, mogli zostać naturalizowanymi obywatelami, tak jak europejscy biali. Azjaci jednak nie mogli się naturalizować. Czternasta Poprawka, ratyfikowana w 1868 roku, uczyniła obywatelami każdego, kto urodził się w Ameryce. Jednak dla azjatyckich imigrantów, takich jak Bhagat Singh Thind, ustawa o naturalizacji rozpalała udrękę.

Thind, urodzony w Indiach, przybył do Ameryki w wieku 24 lat, w 1913 roku. Złożył podanie o obywatelstwo i przyznano mu je na podstawie teorii, że Hindusi nie byli „Mongołami”, ale raczej „Kaukazczykami”, innymi słowy, białymi, a zatem kwalifikowali się do naturalizacji. Sąd Najwyższy jednak uchylił to orzeczenie, uznając, że nie był on biały, ponieważ większość białych Amerykanów nigdy nie uznałaby go za członka białej rasy. Po decyzji Stanów Zjednoczonych w sprawie Bhagat Singh Thind w 1923 roku, 64 innych Hindusów, którzy się naturalizowali, straciło swoje amerykańskie obywatelstwo. Vaishno Das Bagai, jeden z takich ludzi, popełnił samobójstwo, pisząc w liście pożegnalnym:

Przyjechałem do Ameryki myśląc, marząc i mając nadzieję, że ta ziemia stanie się moim domem. Sprzedałem swoje nieruchomości i przywiozłem ponad dwadzieścia pięć tysięcy dolarów (złoto) do tego kraju, osiedliłem się i starałem się jak najlepiej dać moim dzieciom najlepszą amerykańską edukację.

W roku 1921 sąd federalny w San Francisco przyjął mnie jako naturalizowanego obywatela Stanów Zjednoczonych i wydał na moje nazwisko ostateczny certyfikat, podając w nim imię i nazwisko oraz opis mojej żony i trzech synów. W ciągu ostatnich 12 lub 13 lat wszyscy zrobiliśmy się tak bardzo zamerykanizowani, jak to tylko możliwe.

Ale teraz przychodzą do mnie i mówią, że nie jestem już obywatelem amerykańskim. Nie pozwolą mi kupić domu, a nawet nie wydadzą mi paszportu, żebym mógł wrócić do Indii. Kim ja teraz jestem? Co zrobiłam z siebie i z moich dzieci? Nie możemy korzystać z naszych praw, nie możemy opuścić tego kraju. Pokora i obelgi, kto jest odpowiedzialny za to wszystko? Ja i rząd amerykański.

Nie wybieram życia osoby internowanej; tak, jestem w wolnym kraju i mogę poruszać się gdzie i kiedy chcę wewnątrz kraju. Czy warto żyć w pozłacanej klatce? Przeszkody w tę stronę, blokady w tamtą, a mosty spalone za sobą.

Nie można też nigdy zapomnieć antyjapońskich spraw Sądu Najwyższego z czasów II wojny światowej, Hirabayashi przeciwko Stanom Zjednoczonym i Korematsu przeciwko Stanom Zjednoczonym, dwóch ohydnych decyzji, które zepsuły Sąd Najwyższy jako instytucję. W sprawie Hirabayashi sąd podtrzymał konstytucyjność przepisu o godzinie policyjnej, zgodnie z którym osoby japońskiego pochodzenia muszą przebywać w „miejscu zamieszkania codziennie między godziną 20.00 a 6.00 rano”. W sprawie Korematsu, Sąd Najwyższy podtrzymał internowanie ludzi japońskiego pochodzenia.

Ale niektórzy będą utrzymywać, że to wszystko jest rozmową o przeszłości, że ta historia niewiele mówi o obecnych realiach Azjatów-Amerykanów. Mogą oni zauważyć, że w 1965 roku Kongres usunął dyskryminację rasową z prawa imigracyjnego i naturalizacyjnego. Ponadto wyroki skazujące Gordona Hirabayashiego i Freda Korematsu zostały unieważnione w latach 80-tych, a Japończycy otrzymali reparacje za internowanie mniej więcej w tym samym czasie. rząd dostarczył gorące posiłki dla pierwszych japońskich internowanych w Santa Anita Race track reception center near Los Angeles on April 3, 1942.

AP Photo

W latach sześćdziesiątych, kiedy wyartykułowane żale przeciwko anty-czarnej bigoterii ogarnęły cały amerykański krajobraz, niektórzy czołowi biali intelektualiści, za pośrednictwem mediów głównego nurtu, promowali ideę, że Azjaci-Amerykanie stanowili modelową mniejszość. Mit wzorcowej mniejszości głosi, że Azjaci są grupą, która odniosła niewiarygodny sukces dzięki osobistej odpowiedzialności i praworządnemu zachowaniu.

W 1966 r. U.S. News opublikował raport na temat wpływu Azjatów na życie społeczne. News & World Report, na przykład, napisał: „W czasie, gdy Amerykanie są zalewani troską o trudną sytuację mniejszości rasowych – jedna z takich mniejszości, 300.000 chińskich Amerykanów, zdobywa bogactwo i szacunek dzięki własnej ciężkiej pracy… W Chinatown wciąż naucza się starej idei, że ludzie powinni polegać na własnych wysiłkach – a nie na czeku z opieki społecznej – aby dotrzeć do amerykańskiej 'ziemi obiecanej’.” Prasa krajowa opublikowała podobne historie wychwalające Azjatów i pośrednio ganiące czarnych, a prace naukowe potwierdzające stereotyp modelowej mniejszości zalały czasopisma z dziedziny nauk społecznych. Pięćdziesiąt lat później stereotyp modelowej mniejszości wydaje się prawdziwy zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz azjatycko-amerykańskiej populacji.

Stereotyp modelowej mniejszości jest jednak mitem, który biała supremacja wymyśliła częściowo w celu obrony amerykańskiego społeczeństwa przed oskarżeniami o rasizm wysuwanymi przez czarnych i tych, którzy sympatyzują z ich skargami. Sto lat wcześniej, Azjaci byli definiowani jako gorsi, ponieważ promowali w ten sposób interesy białych. Ale w latach 60. nagle zaczęto twierdzić, że Azjaci nawet pod względem ekonomicznym przewyższają białych z powodu swojej wzorowej postawy. Tak jak czarni odnieśli zwycięstwo w walce z segregacją i dyskryminacją rasową, niektórzy biali wysuwali argument, że inna mniejszość rasowa prosperuje bez pomocy rządu, a ukrytym pytaniem było „dlaczego ty nie jesteś?”. Przekonanie, że jedna grupa mniejszości rasowych rozwija się dzięki ciężkiej pracy, dbaniu o własne interesy i nienarzekaniu na system, było taktyką retoryczną dla tych, którzy starali się usprawiedliwić swoją bezczynność w kwestii praw obywatelskich.

Społeczność sprawiedliwości rasowej często ignoruje trudną sytuację Azjatów i Amerykanów, ponieważ ich udany wizerunek jest często rzucany w czarne i brązowe twarze, aby uciszyć ich wołania o lepsze traktowanie. Izoluje to Azjatów od innych mniejszości, które w przeciwnym razie byłyby sprzymierzeńcami w walce z antyazjatycką bigoterią. Strategia białej supremacji „dziel i zwyciężaj” okazała się skuteczna.

Mit mniejszości wzorcowej przekonuje obywateli i posiadaczy władzy, że Azjaci i Amerykanie nie potrzebują pomocy rządowej. „Robert S. Chang, profesor Szkoły Prawa Uniwersytetu w Seattle, napisał: „Przedstawianie Azjatów jako ludzi sukcesu pozwala opinii publicznej, urzędnikom państwowym i sądowniczym ignorować lub marginalizować współczesne potrzeby Azjatów.”

Najbardziej szkodliwe skutki tego zjawiska obserwujemy w kontekście edukacji. Guofang Li, profesor drugiego języka i umiejętności czytania i pisania na Michigan State University, napisał, że mit mniejszości wzorcowej „wprowadza w błąd decydentów politycznych, którzy pomijają kwestie dotyczące azjatyckich uczniów i potrzebnych im usług. Badania nad wsparciem instruktażowym dla uczniów azjatyckich uczących się języka angielskiego jako drugiego języka wykazały, że mit mniejszości modelowej prowadzi wielu do przekonania, że uczniowie azjatyccy osiągną sukces przy niewielkim wsparciu i bez specjalnych programów i usług. …” Li zauważył również, że „popularny obraz odnoszących sukcesy, osiągających wysokie wyniki 'modelowych mniejszości’ często uniemożliwia nauczycielom i szkołom rozpoznanie potrzeb instruktażowych oraz psychologicznych i emocjonalnych obaw wielu osiągających słabe wyniki uczniów azjatyckich.”

Aktywna dyskryminacja w miejscu pracy

Oprócz tego rodzaju zaniedbań, Azjaci-Amerykanie spotykają się z aktywną dyskryminacją. Około 30 procent Azjatów i mieszkańców Wysp Pacyfiku przyznało, że doświadczyło dyskryminacji w miejscu pracy, co stanowi najwyższy odsetek wśród wszystkich grup rasowych. Czarni znaleźli się na drugim miejscu z wynikiem 26 procent.

Podstawowym powodem dyskryminacji w zatrudnieniu jest fakt, że Azjaci i Amerykanie są często uważani za nieodpowiednich do zajmowania wysokich stanowisk kierowniczych. Naukowcy z Uniwersytetu w Toronto, Jennifer L. Berdahl i Ji-A Min, odkryli, że pracownicy pochodzenia wschodnioazjatyckiego, na ogół Chińczycy, Japończycy i Koreańczycy, byli stereotypowo postrzegani jako osoby o wysokich kompetencjach, ale o niskim poziomie ciepła i dominacji, co utrwalało „ideę, że Azjaci Wschodni są idealni jako pracownicy podrzędni, nadający się na stanowiska związane z kompetencjami technicznymi, ale nie mają kwalifikacji do bycia liderami i menedżerami.”

To – określane jako „bambusowy sufit” – wyjaśnia, dlaczego studia wyższe i zaawansowane stopnie naukowe mają mniejszą wartość dla Azjatów niż dla białych. Jak zauważył profesor Chang, „Zwrot z edukacji, a nie poziom wykształcenia, stanowi wskaźnik istnienia dyskryminacji. Wielu Azjatów odkryło, że oni, podobnie jak inne mniejszości rasowe, nie otrzymują takiego samego zwrotu z inwestycji w edukację, jak ich biali koledzy.”

Nie badając, w jaki sposób rasizm upośledza życie Azjatów i Amerykanów, nie doceniamy i nie dostrzegamy kluczowych informacji na temat tego, jak biały przywilej sabotuje nadzieje i marzenia ludzi kolorowych. Historia azjatycko-amerykańska różni się od historii czarnej, która różni się od historii latynoskiej, ale każda z nich, wraz z historią rdzennych Amerykanów, musi zostać zbadana i opanowana. Każda z nich, złożona razem, tworzy układankę, którą musimy ocenić we wszystkich jej niepokojących szczegółach. Historia, która zaczyna się od „Tony’ego, Indianina ze Wschodu”, obnaża grozę i złożoność białej supremacji.

Moralność i mądrość nakazują nam nie lekceważyć już bólu naszych azjatycko-amerykańskich braci i sióstr.

Brando Simeo Starkey jest redaktorem naczelnym The Undefeated i autorem książki In Defense of Uncle Tom: Why Blacks Must Police Racial Loyalty. Przeczołgał się przez rzekę książek i wyszedł genialny po drugiej stronie.